sobota, 20 marca 2010

Tshibamba zabłądził?

22 lata, trzy bramki w 10 występach w barwach ekipy z ekstraklasy jednego z zachodnich klubów, pięć bramek w 14 występach w niewiele gorszej drużynie z tego samego kraju. Czy ktoś kogo cechuje ten opis mógłby wpaść na absurdalny pomysł wzmocnienia jednego z najgorszych klubów polskiej Ekstraklasy? Tak! Jest taki jeden, szalony człowiek na Ziemi. Nazywa się Joel Tshibamba i najwyraźniej chyba niewiele słyszał o Polsce. Kongijczyk z holenderskim paszportem spokojnie mógłby walczyć o miejsce w składzie jednego z klubów Eredivisie, ale nie, ten przesycony ambicją człowiek wyruszył na podbój kraju, w którym „niedźwiedzi chodzą po ulicach”. Gdyby chodziło o Wisłę, Legie czy Lecha to ok., w końcu pokusa pokazania się w europejskich pucharach robi swoje, ale nie, my rozmawiamy o drużynie, która miała poważne problemy z murawą swojego stadionu, o Arce, która przed trwającą kolejką zajmowała trzecie miejsce, tyle, że od końca. Czym skuszony został „Czibamba”?

Czyżby przedstawiciele Arki byli na tyle zdolnymi krasomówcami by wmówić młodemu napastnikowi, że są prężnie rozwijającym się klubem w stylu Sachtara, CSKA Moskwa, czy Dynama Kijów? Może to Joel jest na tyle mało lotnym umysłem by nie widzieć w jakie bagno wszedł? Liga skażona korupcja, piłkarze przewracający się na kępach murawy, murawy oczywiście tylko z nazwy, rywalizacja z drużyną, w której trenerzy są zwalniani po zwycięstwach, wirtuozeryjne pojedynki z defensorami myślącymi wedle zasady „tylko do góry, byle w chmury”. To właśnie czeka na Holendra. Może jego menadżer pomyślał, że skoro graniczymy z Niemcami to poziom futbolu stoi na podobnym poziomie, co u rodaków Angeli Merkel? Nie wiem jakiż absurdalny splot wydarzeń ściągnął do naszego bagienka Tshibamba, ale jedno jest pewne – ten gracz ubarwi Ekstraklasę. Już ma za sobą trzy mecze, zdobył dwa gole. Widać upodobał sobie dobijanie krakowskich klubów, gdyż jego bramki były pierwszymi w spotkaniach kolejno z Wisłą (1:0) i Cracovią (2:0). Ręce na pewno zaciera autor transferu Joela, były scout Lecha, Andrzej Czyżniewski. Udowodnił mi tym ruchem, że naprawdę właściwy człowiek na właściwym miejscu potrafi czynić cuda.

A może rzeczywiście Tshibambie pomyliły się bilety i wsiadł nie do tego samolotu co trzeba :)?

1 komentarz:

  1. Masa literówek oraz błędów interpunkcyjnych, ale ogólnie fajnie :)

    OdpowiedzUsuń